Romantyczne Porto, tętniąca życiem Lizbona, zachód słońca na Cabo da Roca i podróż kulinarna, która nigdy się nie kończy. O tym jest dla mnie Portugalia. Oto garść porad, jak smakować i odkrywać ją po kawałku w trakcie tygodniowego pobytu.

Plan zwiedzania Portugalii – co trzeba zobaczyć?

1# Lizbona & Porto – koniecznie!

To perełki Portugalii i dwa obowiązkowe punkty na podróżniczej mapie. Obydwu miastom poświęcę osobny wpis z konkretnymi rekomendacjami najciekawszych atrakcji, ale jedno warto wiedzieć na etapie planowania wyjazdu  – sama Lizbona spokojnie wystarczy na tydzień zwiedzenia, oferuje tyle atrakcji historycznych, fascynujących muzeów sztuki nowoczesnej i możliwości zwiedzania, że i to może nie wystarczyć. Porto natomiast jest urokliwe, ale niewielkie. Uważam, że 2-3 dni na zwiedzanie, czyli klasyczny weekendowy citybreak, całkowicie wystarczą. Największą atrakcją Porto jest ścisłe centrum, spacery po starówce a nade wszystko – przejście mostem do Villa de Gaia i zwiedzanie piwniczek producentów porto.

Ja zdecydowałam się na 7-dniowy sprint Lizbona & Porto & Sintra z Cabo da Roca i z perspektywy czasu uważam, że plan był przeładowany. Warto podzielić go na dwa wyjazdy.

2# Cabo da Roca & Sintra

Okolice Lizbony są przebogate w atrakcje – zarówno dla miłośników bezkresnych plaż, jak i powalającej architektury. Przystanek obowiązkowy to Sintra, miejscowość wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, pełna zamków i pałaców w stylu od mauretańskiego po manueliński. Sintra jest uznawana za najbardziej romantyczną wieś w Portugalii. Nie sposób zobaczyć wszystkich obiektów w jeden dzień, ale jeśli macie tylko tyle czasu warto wyjechać do Sintry wcześnie rano i zobaczyć te obiekty: Palacio Nacional de Pena – symbol Sintry i XIX portugalskiego romantyzmu, Castelo dos Muros – zamek Maurów zbudowany między VIII a IX w., z którego rozpościera się niesamowity widok z góry i mój faworyt – Quinta da Regaleira.

W ostatnim pałacu i jego ogrodach spędziłam najwięcej czasu. Uważam, że to miejsce warte jest szczególnej uwagi a także wyjątkowo tajemnicze. Posiadłość została zaprojektowana przez włoskiego architekta Luigi Maniniego, w której znajduje się mnóstwo odniesień do masonerii i templariuszy. Miejscem, które przyciąga najbardziej jest Studnia Inicjacji symbolizująca dziewięć kręgów piekieł Dantego, była podobno używana w rytuałach inicjacyjnych tajnych bractw.

Na terenie posiadłości otoczonej oryginalnymi ogrodami znajduje się szereg grot, fontann, podziemnych korytarzy. Pałac górujący nad ogrodami jest byłą rezydencją masona i ekscentrycznego milionera Antonio Monteiro, którą także można odwiedzić i zobaczyć bardzo nietuzinkowe muzeum.

Na krańcu kontynentu

A jak już jesteście w Sintrze, to tylko rzut beretem dzieli Was od słynnego Cabo da Roca, czyli najdalej na zachód wysuniętego krańca Europy. Nie ma lepszego miejsca na podziwianie zachodu słońca po całodniowym zwiedzaniu!

Gdzie zjeść lokalnie?

Mam do polecenia jeden absolutnie obłędny adres w okolicach Porto – uliczka grillowa z dziesiątkami urokliwych knajpek serwujących świeże ryby i owoce morza blisko portu Matosinhos – Rua Herois de Franca. Najświeższy okoń morski, obłędne kalmary, grillowane sardynki i czego jeszcze nienasycona dusza zapragnie. Sztos! Można tam dojechać z centrum Porto metrem, podróż trwa około 40 min. Najlepszy adres na kolację nad oceanem.

W sercu starego Porto polecam Tasco. Specjalnością zakładu jest rozpływająca się w ustach ośmiornica. Na deser mają świetny wybór porto tawny.

W Lizbonie popularny jest TimeOut Market, koncept zbliżony do warszawskich Koszyków. Mnie nie przekonał, tłoczno i mało lokalnie. Na portugalskie specjały warto wybrać się do Valenciany lub zgubić w Alfamie i wpaść do jednej z okolicznych restauracji bez zadęcia. Moje odkrycie to genialna restauracja Altar w pobliżu Zamku Św. Jerzego. Lokalna portugalska kuchnia, domowy chleb, wyśmienite owoce morza i wino. Dla miłośników luksusu i barów z widokiem na panoramę miasta wartym rozważenia jest lokal Sud Lisboa.

Jak szukać?

Od przewodnika z Guruwalks dostaliśmy całą listę knajpek karmiących swojsko, do których chadzają lokalsi. Jak wszędzie warto unikać turystycznych zagłębi i wyszukiwać niepozorne miejsca wysoko oceniane na Tripadvisor. Pamiętajcie, że restauracje są zamknięte w godzinach 15-19, więc w razie spóźnienia na lunch zostają tylko orzeszki 😊

O każdej porze za to da się wypić rewelacyjną kawę. W Portugalii kawiarnia to prawdziwa instytucja – miejsce spotkań o poranku, w południe i wieczorem. Gdziekolwiek traficie – kawa będzie aromatyczna, mocna i niedroga (no może poza kultową A Brasileira).

Czego spróbować w Portugalii?

Od tego punktu zawsze zaczynam planowanie podróży stawiając pytanie: a co tam dobrego będzie można zjeść?

1# Bacalhau com natas

Solony dorsz z ziemniakami i śmietaną lub w jednej z pozostały 364 wersji najlepiej smakuje podany z białym winem. Tradycja solonego dorsza sięga czasów Wielkich Odkryć Geograficznych, kiedy to zaczęto łowić dorsze w okolicach Nowej Funlandii i konserwować je, by wytrwały na statkach długie miesiące. Danie znajdziecie w każdej restauracji serwującej portugalskie specjały.

2# Francesinha

Symbol przepychu i zazdrosnego spojrzenia pewnego mieszkańca Porto w stronę francuskiej gwiazdy kulinarnej Croque Madame. Tego wynalazku spróbujecie tylko na północy i zapewniam – tylko raz. Niekończących się pięter mięs i kiełbas zatopionych w powodzi sera oraz sosu o niezydentyfikowanym smaku i aromacie nie zapominana się  na długo. Trzeba to przeżyć samemu.

3# Pasteis de Nata

Ultrasłodkie jajeczne delicje, które według smakowitej legendy przypadkiem opracowały zakonnice próbując zrobić sensowny użytek z żółtek, które zostawały im po wykorzystaniu białek do krochmalenia habitów. Za najlepsze uznawane są te wypiekane przez cukiernię Pasteis de Belem działającą od 1837 roku.

Dla mnie Portugalia to jednak przede wszystkim wyborne owoce morza (najlepsze jadłam na grillowej uliczce w Matosinhos) i pyszne domowe vinho verde. W Lizbonie trzeba też skosztować ginjinhii – czyli portugalskiej wiśniówki, a w Porto – obowiązkowym przystankiem jest zwiedzanie jednej z piwniczek po drugiej stronie rzeki  w Vila Nova de Gaia i degustacja tradycyjnego porto. Ja zwiedzałam winiarnię Fonseca i bardzo polecam tę markę na zakup jako prezent dla przyjaciół (mój typ to Fonseca 10 Years Old Tawny Port).

Gdzie na fado?

Mogłabym o tym pieśń napisać. Przewertowałam przewodnik Lonely Planet i kilka blogów (na czele ze świetnym https://infolizbona.pl/), by zlokalizować najlepsze miejsca z fado. Okazuje się, że na wieczór z fado najlepsza jest Lizbona. Dane teoretyczne skonfrontowałam z osobistym doświadczeniem. Oto rezultaty:

1# Senhor Vinho

Kultowe miejsce, gdzie występują artyści fado światowej klasy. Za ten wieczór zapłaciłam ponad 200 EUR za wstęp z dwuosobową kolacją z winem, ale naprawdę było warto. Wyjątkowe doświadczenie. Konieczna wcześniejsza rezerwacja.

2# Wine & tapas bar Duque da Rua (Bairro Alto)

Opcja budżetowa z fado na bardzo dobrym poziomie, bar odwiedzany przez lokalsów. Trudno o miejsce, więc warto przyjść wcześniej przed koncertem.

3# Adega Machado i O Faia

Opisywane jako znakomite lokale z fado o długiej historii. Niestety, próbując zarezerwować dwa dni wcześniej w wysokim sezonie, nie było szans na stolik.

Noclegi w Lizbonie i Porto

Hotele w Portugalii są o niebo lepsze niż we Francji, ale nadal standard 4 gwiazdek nie będzie tym, co otrzymalibyście w Polsce w tej kategorii. Dla mnie na wakacjach „zwiedzaczych” liczy się nade wszystko dobra lokalizacja, ale też wyrosłam z klimatu hosteli i szukam sensownego kompromisu położenia hotelu i komfortu pokoju. Rzeczonego miksu na pewno nie znajdziecie w Inspira Libertade Boutique Hotel w Lizbonie. Do dziś zachodzę w głowę, jakim cudem ten hotel ma 8.7 na booking i 4 gwiazdki oraz ceni się 200 EUR/noc. Hotel z 90% okien z widokiem na sąsiedni szpital – takim typu okno w okno. Toaleta obecna jako część pokoju – za ścianą z tektury. Prysznic też jest – jako integralna część pokoju, przeszklony 😊.

Jeśli zatem nie szukacie szpitalno-sanatoryjnych wrażeń na wakacjach, to polecam to genialne miejsce, do którego przenieśliśmy się po pierwszej dobie – Lisboa Carmo Hotel. Był trochę droższy, ale to jeden z najlepszych hoteli, w jakich byłam. Lokalizacja przy cudownym placu Carmo, rewelacyjne śniadania i standard. Jeśli szukacie bardziej budżetowej opcji, to Ibis Styles Lisboa był na moje liście wysoko – ma dobrą lokalizację i standard oraz śniadania w cenie. Warto pamiętać, że te są dość drogie w knajpach (20 EUR/os.) więc warto rozważać opcję  hotelu B&B.

W Porto polecam Exe Almada Porto, gdzie zatrzymaliśmy się na dwie noce. Bardzo przyzwoita lokalizacja i dobry standard. Piechotą do zabytkowego dworca Sao Bento. Na mojej liści TOP 5 były też: znaleziony na Booking duży apartament nieopodal – Almada 333 by Lovely Stay – w dobrej cenie (nie zdążyłam go zarezerwować) i polecony przez znajomych Chic & Basic Gravity (trochę droższy od Exe). Gdybym wybierała ponownie, przyjrzałabym się też baczniej apartamentom z widokiem na most i rzekę. To w Porto punkt najbardziej urokliwy.

Warto wiedzieć

Trzeba pamiętać o jednym – noclegi w Portugalii nie są tanie. To było jedno z moich większych zaskoczeń. Za niezły standard i lokalizację trzeba zapłacić 150-200 EUR/noc (ceny w wysokim sezonie – sierpień 2022).

Jak się poruszać po Portugalii?

Pociąg i jeszcze raz pociąg, jeśli chcecie przemieścić się między Lizboną a Porto, czy też Lizboną a Sintrą. Ceny biletów są zbliżone do naszego Intercity, podobnie jak komfort podróży i czystość wagonów. Jasne, że autem jest bardziej elastycznie, ale jest to opcja droższa w wysokim sezonie no i wykluczająca spożywanie boskiego vinho verde do obiadu. W Lizbonie koniecznie skorzystajcie z legendarnego tramwaju linii 28.

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o zwiedzaniu od strony wody. Ten element dorzucam do każdej miejskiej podróży. W Lizbonie podróż żaglówką w ciągu dnia lub statkiem o zachodzie słońca ma szczególny urok z kilku powodów. Przede wszystkim ma się poczucie bycia na rejsie morskim, choć de facto płynie się rzeką Tag, przy jej ujściu do Oceanu Atlantyckiego. Do tego dwa brzegi miasta spina most łudząco przypominający ten w San Francisco (lizboński stworzyła ta sama pracownia architektoniczna) a po drodze można zobaczyć także namiastkę Rio – pomnik Chrystusa. Ma jednak odwrotne proporcje niż ten brazylijski – znacznie wyższą podstawę niż samą figurę.

Zarówno Lizbona, jak i Porto świetnie nadają się też do pieszego zwiedzania. Jednak pamiętajcie – wszędzie jest pod górkę i górki! W tym kraju ostatnią rzeczą, jaka może się przydać, są szpilki 😊

Za co nie przepłacać?

Z Portugalii wróciłam zakochana, ale i zbankrutowana 😊 Po podliczeniu budżetu stwierdziłam, że spokojnie mogłam za to pojechać na Malediwy. Prawdą jest, że z moim partnerem-smakoszem nigdy nie oszczędzamy na jedzeniu i to nas zgubiło. Oto kilka wskazówek, które wylistowałam po portugalskim armagedonie finansowym:

1# Śniadania

Najlepsza opcja to na własną rękę, jeśli wynajmujecie apartament. W przypadku hotelu – może opłacać się wykupić pokój B&B, bowiem restauracyjne śniadania są naprawdę mało ekonomiczne. Chyba, że ktoś lubi jak południowcy – kawa i rogalik, to w lokalnych kawiarniach będzie zestaw idealny. Kawa americano (wszędzie jest pyszna!) kosztuje max 2 EUR, drugie tyle ciastko lub croissant.

2# Hotele

Noclegi są naprawdę drogie. Uber za to tani. Rozważcie zatem mniej centralną lokalizację dla zaoszczędzania części budżetu.

3# Wieczór fado

Na tej rozrywce można zbankrutować. Polecam kluby nieopisywane w kultowych przewodnikach i polecone przez lokalesów 😊 Wówczas zamiast np. 70 EUR/os. za wstęp do klubu z fado z kolacją, zapłacicie po 7 EUR/os lub nawet koncert będzie w cenie drinków.

4# Zwiedzanie

Od lat na miejskie zwiedzanie w dowolnym zakątku świata wybieram się z lokalnymi przewodnikami korzystając z tzw. free walking tours. To formula około 3-godzinnych spacerów tematycznych z lokalnym przewodnikiem freelancerem po wybranej części miasta. Płaci się wyłącznie napiwek po zakończonej wycieczce (zwyczajowo to 15-20 EUR za osobę). Świetną jakość oferują np. GuruWalks czy Sandemans, na ich stronach znajdziecie wycieczki spacerowe po większości najpopularniejszych turystycznie miast świata. Trzeba jedynie zapisać się online na wybraną godzinę. Pierwszy raz zwiedzałam w ten sposób będąc w Rio de Janeiro, od tamtej pory korzystam regularnie. Uwielbiam ten sposób zwiedzania z kilku względów.

Po pierwsze – można się mnóstwo dowiedzieć o danym mieście, historii i współczesnym życiu mieszkańców, czego nie wyczytacie w przewodnikach. Po drugie na spacerze poznaje się ludzi z całego świata – podczas dwóch spacerów po Lizbonie spotkałam rodzinę z Teksasu, Australijkę, parę Norwegów, grupę Hiszpanów i Włochów. To dopiero był miks kulturowy! Po trzecie, jest to opcja budżetowa w zamian za wyjątkowe doświadczenie miejsca i lokalnych zwyczajów. Można zwiedzać po angielsku, ale często dostępni są także przewodnicy posługujący się hiszpańskim czy francuskim, w zależności od kraju.

5# Lizbona i Porto pieszo

Obydwa miasta są naprawdę kompaktowe i spokojnie większość miejsc da się zwiedzić na piechotę. Sieć metra jest nieźle rozwinięta, zarówno w Porto, jak i Lizbonie. Metrem dojechać prosto na lotnisko z głównych części miasta. Całkiem przyzwoity cenowo jest też Uber – ja korzystałam z tej opcji na linii Sintra – Cabo da Roca – Lizbona, gdy jechaliśmy na zachód słońca. Cała wyprawa po ustaleniu z miłym kierowcą kosztowała około 55 EUR (a było to  w ponad 40 km). Można też dojechać na Cabo da Roca autobusem, co będzie jeszcze o wiele tańszą alternatywą.

PS. Żadna z recenzji na moim blogu nie jest sponsorowana i nikt poza mną samą nie ma wpływu na oceny hoteli i restauracji. No może poza najbliższymi, którzy pałaszują i zwiedzają razem ze mną :).

Jeśli połknąłeś/aś portugalskiego bakcyla, kontynuuj podróż ze mną i przeczytaj relację z Madery!

https://jedzikochaj.pl/madera-co-trzeba-zobaczyc-na-wyspie-wiecznej-wiosny/

https://jedzikochaj.pl/tag/madera/

2 Comments

Zostaw komentarz